Czego szuka kontrola skarbowa
Treść
Od początku roku urzędy kontroli skarbowej prowadzą w całym kraju zmasowaną  akcję wszczynania postępowań kontrolnych w Spółdzielczych Kasach  Oszczędnościowo-Kredytowych. Końca postępowań jednak nie widać, z miesiąca na  miesiąc są bowiem przedłużane, a organa kontrolne żądają od kontrolowanych  udostępnienia również takich informacji, które raczej nie mają wpływu na  ustalenie zobowiązań podatkowych.
O firmach, które wskutek działań  często - jak się później okazywało - nieuzasadnionych bądź także bezprawnych  upadły i zwolniły pracowników, straciły udział w rynku albo trafiły w ręce  innych właścicieli, informowaliśmy wiele razy. Najsłynniejsza tego typu sprawa  to chyba kazus Romana Kluski i Optimusa. A co jakiś czas pojawiają się kolejne  przykłady nieuzasadnionych kontroli, które prowadzą firmy do upadku. Sprawa jest  o tyle delikatna, że wszystko zwykle odbywa się pod płaszczykiem prawa, bo firmy  kontrolować nie tylko można, ale nawet trzeba. Dopiero jednak po latach okazać  się może, że kontrolowano tak, aby zniszczyć przedsiębiorstwo bądź zniechęcić  właściciela do prowadzenia działalności, by swoją firmę oddał komu innemu.  
Pismo o wyjaśnienie sprawy zmasowanych kontroli w Spółdzielczych Kasach  Oszczędnościowo-Kredytowych w zeszłym tygodniu przesłał do ministra finansów  Jacka Rostowskiego poseł Piotr Stanke z PiS. - Czekam na odpowiedź. Wtedy do  sprawy będę mógł się odnieść bardziej merytorycznie. Sam jednak przez lata  prowadziłem działalność gospodarczą i wiem, co to jest uciążliwość kontroli, a z  dnia na dzień mamy coraz więcej przykładów kontroli skarbowych, które nie miały  podstaw - powiedział nam Stanke. Na uzasadnienie interwencji w tej sprawie  wpłynął, jak tłumaczy poseł, m.in. fakt, czym organa skarbowe w SKOK-ach się  interesują, a co raczej w przedmiocie ich zainteresowania leżeć nie powinno. -  Unie kredytowe, jakimi są SKOK-i, praktycznie jako jedyne na całym świecie  oparły się kryzysowi. W Polsce Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe  tworzy w stu procentach polski kapitał. Kapitał ludzi, często niezamożnych,  którzy są właścicielami SKOK-ów. Pozostaje też pytanie, dlaczego kontrole  dotyczą nie tego, czego powinny dotyczyć - dodał Stanke. Kontrolerzy żądają  bowiem dokumentów, które na ustalenie obowiązków podatkowych SKOK-ów wpływu  raczej nie mają, np. danych osobowych członków SKOK, informacji o operacjach na  ich rachunkach, posiadanych przez nich lokatach i zaciąganych kredytach.  Grzegorz Bierecki, prezes Kasy Krajowej SKOK, tłumaczy, że jeszcze zanim  rozpoczął się masowy najazd kontrolerów na Kasy, w SKOK-ach prowadzone były  zwykłe kontrole z urzędów skarbowych, obecnie są to już wieloosobowe kontrole z  urzędów kontroli skarbowych. - Rozpoczęły się niemal równocześnie w całej  Polsce. Dotyczą wszystkich naszych dużych Kas i ciągną się już od wielu  miesięcy. Dostaliśmy teraz informację o przedłużeniu do października, ale już  nam sygnalizują, że to pewnie potrwa i do grudnia. Są to nie tyle kontrole,  które są ograniczane w czasie i w przypadku których moglibyśmy podjąć jakieś  kroki prawne, lecz postępowania kontrolne, które kontrolę mają dopiero  przygotować. W rzeczywistości chodzi o nękanie nas i zbieranie informacji o  stanach rachunków i danych osobowych naszych członków. A to jest przecież poza  zakresem kontroli, gdyż dotyczy ona prawidłowości rozliczeń podatkowych -  powiedział Bierecki. Według niego, w tym przypadku mamy do czynienia z szerszym  planem. - Chodzi o wyeliminowanie osób, którzy teraz zarządzają Kasami, i  wprowadzenie ludzi związanych z obecnym układem rządzącym - dodaje prezes Kasy  Krajowej. 
Bierecki tłumaczy, że podobna akcja przez urzędy kontroli  skarbowej prowadzona była za czasów rządów SLD. Doszło wtedy do wszczynania  postępowań przeciwko osobom zarządzającym Kasami. Sprawa zakończyła się jednak  niczym, gdyż w kolejnych instancjach okazywało się, iż zarzuty były bezzasadne.  W rezultacie postępowania umarzano. 
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-08-31
Autor: wa