Kontrola unijnej legislacji jest niezbędna
Treść
Z Konradem Szymańskim, europosłem PiS, rozmawia Marcin  Austyn
Dlaczego opracowanie nowej ustawy kompetencyjnej jest  nieodzowne?
- Ustawa kompetencyjna jest pilnie potrzebna. Polski rząd i  polski Sejm, szczególnie w kontekście ewentualnego wejścia w życie traktatu  lizbońskiego, muszą być bardzo silnie włączone w prace legislacyjne Unii  Europejskiej. Byłoby bardzo dobrze, gdyby w ustawie znalazły się rozwiązania w  zakresie udziału polskiego parlamentu w kontroli polityki europejskiej, na wzór  rozwiązań niemieckich. To istotne, bo będziemy mieli do czynienia z wieloma  sytuacjami, w których polskie stanowisko może być na podstawie traktatu  lizbońskiego pomijane.
Taka ustawa może regulować rolę prezydenta RP w  zakresie polityki zagranicznej?
- Jeżeli ustawa miałaby zakładać  ograniczenie władzy prezydenta, wbrew Konstytucji, to byłby skandal. Debata o  problemie kontroli legislacji europejskiej powinna dotyczyć tej sprawy, a nie  prób ograniczania prerogatyw prezydenta. Mam nadzieję, że rząd nie będzie chciał  wykorzystać tej okazji do starcia z prezydentem. 
Prace nad projektem  były wstrzymywane do ogłoszenia wyników referendum w Irlandii. Ta zwłoka miała  uzasadnienie?
- Nie wiem, dlaczego zwlekano tak długo. Wydaje mi się, że  owa opieszałość wynikała z przekonania, iż temat można przemilczeć, iż można go  obejść. My z naszego postulatu nie zrezygnujemy, więc szkoda, że stracono tyle  czasu, ale lepiej późno niż wcale. Niewątpliwie prace nad ustawą kompetencyjną  są potrzebne, w szczególności w kontekście wprowadzenia silnych prerogatyw  polskiego Sejmu wobec ustawodawstwa unijnego. Wiele wskazuje na to, iż prezydent  podpisze traktat lizboński i że wejdzie on w życie. Wtedy prerogatywy polskiego  Sejmu będą sprawą numer jeden z punktu widzenia polskiego  interesu.
Najpierw powinna zostać przyjęta ustawa, a dopiero potem  traktat?
- Taki właśnie był sens uzgodnień pomiędzy prezydentem a  premierem w Juracie. Rząd dotąd z danego słowa się nie wywiązał.  
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-10-07
Autor: wa