Pielgrzymka z lotniczymi problemami
Treść
Z opóźnieniem, ale szczęśliwie wrócili do Polski uczestnicy  pielgrzymki organizowanej przez prezydentową Annę Komorowską na miejsce  katastrofy Tu-154M. Planowy wylot rodzin ofiar tragedii uniemożliwiły...  awarie dwóch samolotów.
Po niedzielnych uroczystościach w  Smoleńsku rodziny ofiar katastrofy samolotu Tu-154M miały odlecieć do  Polski z Witebska. Tak się jednak nie stało, bo w samolocie, który na  nich czekał, zepsuł się rozrusznik jednego z silników. Była to maszyna  boeing 737 linii LOT. Druga z oczekujących maszyn - embraer - zabrała do  kraju tylko część pasażerów. Jeszcze w niedzielę z Warszawy po rodziny  został wysłany drugi samolot, ale on także nie zabrał pasażerów. Powodem  ponownie była usterka - tym razem dodatkowego generatora  odpowiadającego za rozruch silnika. Wprawdzie samolot mógłby lecieć, ale  pasażerowie byliby zmuszeni zajmować miejsca w samolocie przy  włączonych silnikach. - Była już późna noc, a charakter pasażerów był  szczególny, więc zdecydowano, że pojadą do hoteli. Samolot po usunięciu  usterki wrócił do kraju - informował Jacek Balcer, rzecznik PLL LOT.  Przedstawiciele przewoźnika zapewniali też, że ich maszyny są w  doskonałym stanie technicznym i posiadają wszelkie niezbędne  certyfikaty. Pielgrzymi do Polski wrócili jednak dwoma rządowymi  embraerami. Jak relacjonował Paweł Deresz, mąż tragicznie zmarłej 10  kwietnia posłanki Jolanty Szymanek-Deresz, rodziny ofiar informację o  awarii pierwszego samolotu przyjęły z niedowierzaniem, a o awarii  drugiego "niemal z uśmiechem". - Byliśmy już prawie gotowi, kazano nam  zapiąć pasy, po czym siedzieliśmy jeszcze dwie czy trzy minuty i pilot  zakomunikował nam, że nie może uruchomić silnika i poprosił nas o  wyjście z samolotu - mówił. Jak zaznaczył, pasażerowie liczyli na to, że  może uda się uruchomić silnik, ale mieli też pewne obawy. Informacja o  wylocie zapasowego samolotu wyciszyła nastroje. Niebawem jednak okazało  się, że druga maszyna też nie jest w pełni sprawna. Wczorajszy powrót  rządowymi maszynami przebiegł już bez zakłóceń.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2010-10-12
Autor: jc