Platforma drży przed komisją
Treść
Platforma Obywatelska, jak tylko może, broni się przed pomysłem  powołania komisji śledczej w sprawie zbadania finansowania swej partii.  Wniosek o powołanie komisji przygotowało już Prawo i Sprawiedliwość.  Premier Donald Tusk oświadczył, że nie chce brać udziału w "zbiorowej  hipokryzji", marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna uzasadnienie wniosku  nazwał absurdalnym, a inni posłowie Platformy przystąpili do ataków na  Prawo i Sprawiedliwość, dowodząc, że to sprawozdania finansowe PiS, a  nie Platformy kwestionowała Państwowa Komisja Wyborcza.
Kolejne  - po aferze hazardowej - doniesienia o dokonaniach byłego ministra  sportu i skarbnika Platformy Obywatelskiej Mirosława Drzewieckiego  wzbudziły w szeregach tej partii popłoch. Wiązanie finansowania  Platformy z brudnymi pieniędzmi mafii pruszkowskiej wymagało szybkiej  reakcji i dobrania odpowiedniej strategii. Tą strategią jest próba  ośmieszenia wysuwanych przez posłów opozycji wątpliwości co do sposobu  finansowania PO. Pamiętamy, iż politycy Platformy są niezwykle zaradni i  potrafią sobie zorganizować pieniądze na kampanię i promocję z różnych  "ciekawych" źródeł. Jak chociażby Janusz Palikot, który podobno znalazł  bogatych emerytów i studentów, którzy wpłacali nawet po kilkanaście  tysięcy złotych na parlamentarną kampanię przyszłego posła PO, i podobno  wcale nie ze środków, które pochodziły z konta Palikota, lecz swoich  własnych, mimo że nie mieli na nie pokrycia w dochodach. Głośna była  także sprawa promocji Platformy ze środków Europejskiej Partii Ludowej  przed ostatnimi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Choć warszawski  kongres EPL, który był zapowiadany przez samą partię jako inauguracja  kampanii PO do PE, był finansowany z zagranicznych środków - z których  kampania finansowana być nie może - to jednak organa ścigania żadnego  przestępstwa się nie dopatrzyły. Ujawnienie finansowania partii z  mafijnych pieniędzy mogłoby jednak stanowić dla Platformy olbrzymie  zagrożenie, nawet jeśli formalnie aferze tej udałoby się ukręcić łeb tak  jak wszystkim poprzednim.
Za najlepsze wyjście z sytuacji władze  Platformy Obywatelskiej przyjęły dezawuowanie wysuwanych wątpliwości i  domagania się przez opozycję wyjaśnienia sprawy. Premier ogłosił  wczoraj, że "nie zamierza brać udziału w zbiorowej hipokryzji". -  Mariusz Kamiński wyskoczył jak filip z konopi z tego typu zarzutami  właśnie dzisiaj - bo zaczyna się kampania wyborcza - po to, by  następnego dnia Jarosław Kaczyński mógł zgłosić wniosek o komisję  śledczą - mówił premier Tusk. Stwierdził, iż w sprawie chodzi o to, aby  kampania poddana była "obsesjom liderów PiS".
W takim samym tonie  wypowiadał się chwilę wcześniej marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna  pytany, czy wniosek zostanie poddany pod głosowanie w Sejmie. - Nie  widziałem wniosku, ale szanse są małe - tak mi się wydaje - mówił  Schetyna. Ofensywę Platformy podtrzymywało też kierownictwo klubu PO. -  Finanse Platformy Obywatelskiej są transparentne i nie budzą  wątpliwości. Zawsze przywiązywaliśmy bardzo dużą wagę do tego, by  sprawozdania i wszystkie rzeczy związane z pieniędzmi nie budziły  wątpliwości - oświadczyła wiceszefowa klubu PO Małgorzata  Kidawa-Błońska. Jednocześnie politycy Platformy przeszli do ataku na  Prawo i Sprawiedliwość i Mariusza Kamińskiego, za którego przyczyną na  światło dzienne wyszły wątpliwości co do legalności finansowania  Platformy. Paweł Olszewski (PO) dodał, iż to sprawozdania finansowe  Prawa i Sprawiedliwości, a nie Platformy Obywatelskiej kwestionowała  Państwowa Komisja Wyborcza, i zaatakował Mariusza Kamińskiego,  stwierdzając, iż ten w sposób świadomy mija się z prawdą. 
Obywatel ma prawo być poinformowany
Jarosław  Kaczyński, który wczoraj uzasadniał wniosek o powołanie sejmowej  komisji śledczej, która miałaby rozstrzygnąć wątpliwości związane z  finansowaniem Platformy Obywatelskiej, zaznaczył, iż wyjaśnienie tego  "to bardzo ważna sprawa". - Gdyby to zostało zweryfikowane, to mamy do  czynienia z sytuacją ze środkowej Ameryki - stwierdził prezes Prawa i  Sprawiedliwości. 
Mariusz Kamiński w wywiadzie dla tygodnika "Uważam  Rze" przywołał przekazane przez prokuratorów kierownictwu CBA - podczas  oficjalnego spotkania - zeznania świadka koronnego, gangstera mafii  pruszkowskiej Piotra K. Miał on zeznać, iż Drzewiecki miał kontakty z  gangsterami mafii pruszkowskiej i uczestniczył w procederze  legalizowania brudnych pieniędzy. Część z tych środków miała być  przeznaczona na finansowanie działalności Platformy Obywatelskiej. W  reakcji na słowa Kamińskiego Drzewiecki zapowiedział pozwanie byłego  szefa CBA.
Tego, że takie zeznania rzeczywiście istnieją, nie  potwierdził jednak prokurator generalny. Wypowiedzi Kamińskiego o tym,  iż taka treść zeznań została przekazana CBA, zaprzeczył też - w  upublicznionym oświadczeniu - katowicki prokurator Piotr Skrzynecki,  który z kierownictwem CBA w tej sprawie spotykał się w 2009 roku.  Politycy PiS podnoszą, że komisja powinna przesłuchać prokuratorów - w  tym prokuratora Prokuratury Okręgowej w Warszawie, który - jak przyznała  zastępca prokuratora generalnego Marzena Kowalska - złożył w tej  sprawie oświadczenie różniące się od oświadczenia prokuratora  Skrzyneckiego. 
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-06-01
Autor: jc