Platforma już ustaliła raport śledczych
Treść
Hazardowej komisji śledczej pozostaje jeszcze spotkanie z  prokuratorami prowadzącymi śledztwa w związku z aferą hazardową oraz  przesłuchanie jednego świadka. Swoimi ustaleniami z sejmowymi śledczymi  prokuratorzy mają podzielić się 20 lipca. Platforma Obywatelska wie  lepiej, jak było, i już ustaliła raport z prac śledczych uniewinniający  partyjnych kolegów. Przewodniczący komisji Mirosław Sekuła chciał, by  śledczy w ciągu tygodnia się z nim zapoznali i wnieśli ewentualne uwagi.
Śledczy  z rządzącej koalicji, jeśli nie wyłamie się z niej reprezentant PSL w  komisji Franciszek Stefaniuk, nie będą mieli żadnych problemów z  przegłosowaniem przedłożonej przez przewodniczącego komisji Mirosława  Sekułę wersji afery hazardowej. 
W ocenie Sekuły, dotychczas  zgromadzony materiał pozwala już na wyciąganie wniosków końcowych, m.in.  takich, iż nie ma dowodów na przeciek z kancelarii premiera do  biznesmenów branży hazardowej o działaniach CBA, nie ma jednoznacznych  podstaw do tego, by formułować wnioski o popełnieniu przestępstwa w toku  procesu legislacyjnego dotyczącego ustawy hazardowej, jak również, że  stanowisko ministra sportu dotyczące rezygnacji z dopłat faktycznie nie  miało wpływu na ustawę. To do przewodniczącego komisji należy  przedstawienie projektu raportu końcowego. Pozostali członkowie mogą  zgłaszać do niego swoje poprawki, jak również formułować zdania odrębne.  Przewodniczący komisji poinformował, iż chciałby, żeby członkowie  komisji w ciągu tygodnia zapoznali się z projektem raportu, tak by już w  przyszłym tygodniu cała komisja rozpoczęła prace na projekcie. 
Śledczych  opozycji zbulwersował jednak fakt, iż Sekuła przedstawił wczoraj  projekt raportu, zanim śledczy skończyli przesłuchania świadków i przed  spotkaniem z prokuratorami prowadzącymi śledztwa w analogicznej sprawie.  Spotkanie z prokuratorami, którzy z sejmowymi śledczymi mają się  podzielić swoimi ustaleniami, zaplanowano na 20 lipca. - Ja chcę pana  zapytać, jakim prawem napisał pan już tezy końcowe tego raportu, skoro  niezrealizowane są jeszcze wszystkie wnioski dowodowe, które zostały  złożone. Chyba że pan zakłada, że wszystkie te wnioski pan spacyfikuje  (...). Ten materiał traktuję jako pańskie przemyślenia, o ile w ogóle to  są pańskie przemyślenia. Jako przemyślenia na podstawie zupełnie  niepełnego materiału dowodowego w tej sprawie i dlatego - moim zdaniem -  one nie mogą być przyjęte przez komisję jako prawidłowy, rzetelny,  całościowy i przede wszystkim, panie przewodniczący, obiektywny  materiał, który miałaby wypracowywać ta komisja - zwracała się do  przewodniczącego Sekuły Beata Kempa (PiS). 
Kartkując raport Sekuły,  przeczytała, że komisja "uznała zeznania ministra Jacka Cichockiego za  całkowicie wiarygodne". - Kiedy myśmy to ustalili, i tak samo wszystkie  inne tezy? - dopytywała. - Ten manifest polityczny PO możecie sobie  czytać na waszych imprezach, a nie publicznie kazać się nam pod tym  podpisywać - podsumowała Kempa.
O wstrzymanie się z przedstawieniem  projektu raportu do zapoznania się z tym, czego we wtorek śledczy  dowiedzą się od prokuratorów, apelował wiceprzewodniczący komisji  Bartosz Arłukowicz (Lewica). - 6 kwietnia, na 4 dni przed katastrofą  smoleńską, spotkaliśmy się z prokuratorami prowadzącymi to śledztwo. I  ci właśnie prokuratorzy powiedzieli nam: "Drodzy państwo, mamy dla was  ważne informacje, ale potrzebujemy czasu. Potrzebujemy przynajmniej  kilku miesięcy, aby precyzyjnie przygotować materiał, który udało nam  się opracować" - przypomniał Arłukowicz. 
Poseł Lewicy zwracał uwagę,  iż dopiero spotkanie z prokuratorami może pozwolić na usunięcie białych  plam w śledztwie prowadzonym przez posłów. A tych jest cała masa. -  Panie przewodniczący, ja chciałbym porozmawiać z prokuratorami na temat  tego m.in., co się działo 17 maja w domu ministra Drzewieckiego, kiedy  wizytował go pan Sobiesiak, chcę porozmawiać na temat, dlaczego 22 maja  Sobiesiak mówi do Koska: "wycofanie dopłat może nastąpić po rozmowie z  Drzewieckim" - "panie prezesie, załatwione". Chcę porozmawiać, dlaczego  powstało pismo z 30 czerwca [wniosek ministra sportu do ministra  finansów o zniesienie dopłat zgodnie z oczekiwaniami Sobiesiaka - przyp.  red.] i kto był jego autorem, bo tego komisja do dzisiaj nie wie.  Dlaczego dzień wcześniej pani Rolnik, która rekomendowała ministrowi  Drzewieckiemu odejście od dopłat, trafia do Rady Nadzorczej Totalizatora  Sportowego - mówił Arłukowicz.
Okoliczności, których nie wyjaśniła  komisja, jest dużo więcej. Arłukowicz dalej wyliczał: - Dlaczego jest  tak, że przed ogłoszeniem konkursu na członka zarządu Totalizatora pan  Marcin Rosół rekomenduje ministerstwu skarbu panią Magdalenę Sobiesiak.  Jak to się dzieje, że przed ogłoszeniem konkursu płyną informacje, kto w  tym zarządzie ma zasiąść. Jak to się dzieje, że obydwaj świadkowie:  Mirosław Drzewiecki i Marcin Rosół, identycznie zeznając, nie mogą sobie  przypomnieć, czy o Magdalenie Sobiesiak rozmawiali 17 czy 18 sierpnia.  Rzecz, wydawać by się mogło, mało ważna, jeden dzień bez znaczenia, ale  ma to o tyle znaczenie, że 18 sierpnia pan minister Drzewiecki rozmawiał  z panem premierem na temat tej sprawy. I obydwaj - ani Rosół, ani  minister Drzewiecki, nie mogą sobie przypomnieć daty, kiedy postanowili  wycofać panią Magdalenę Sobiesiak z zarządu z konkursu.
Według  Arłukowicza, należy też odpowiedzieć na pytania, dlaczego Marcin Rosół  podjął gwałtowną decyzję o wycofaniu Magdaleny Sobiesiak z konkursu i  dlaczego tak intensywnie szukał kontaktu z wiceministrem skarbu, który  przebywał na urlopie. Do wyjaśnienia pozostaje także zachowanie premiera  Donalda Tuska w tej sprawie - dlaczego podjął taką, a nie inną decyzję o  kolejności spotkań ze swoimi współpracownikami - po informacji od szefa  CBA Mariusza Kamińskiego 14 sierpnia o tym, że wokół projektu ustawy  hazardowej dzieje się źle. 19 sierpnia ubiegłego roku premier spotkał  się z Drzewieckim. - Tylko że minister Cichocki, który przedstawiał  kalendarium spotkań, zapomniał ująć, że w tym spotkaniu uczestniczył  także minister Schetyna. Chcemy także wiedzieć, dlaczego pan premier  podjął decyzję o spotkaniu się 26 sierpnia z posłem Chlebowskim, który  przecież nic wspólnego z procesem legislacyjnym i tą sprawą,  przynajmniej teoretycznie, nie miał. I dlaczego dopiero na końcu  postanowił spotkać się z panem ministrem Kapicą, czyli człowiekiem,  który o tej ustawie wiedział wszystko. Chcemy wiedzieć, dlaczego 26  sierpnia Ryszard Sobiesiak mówi, że "trzeba kupić kartę Play, bo  wszystkie abonamenty trzeba wyrzucić" - mówił Arłukowicz.
Nierozwikłana  została także m.in. tajemnica tematu rozmowy podczas spotkania szefa  klubu Platformy Zbigniewa Chlebowskiego z Ryszardem Sobiesiakiem, do  którego doszło na cmentarzu.
Komisja zdecydowała wczoraj o przyjęciu  wniosku o przesłuchanie jeszcze tylko jednego świadka. Tylko dzięki  temu, iż wbrew kolegom z PO wniosek śledczych z opozycji poparł  Franciszek Stefaniuk. Komisja wezwie na przesłuchanie Bożenę Pleczeluk,  dyrektor departamentu ekonomiczno-finansowego w ministerstwie sportu,  która miała akceptować tekst podpisanego przez ministra Drzewieckiego  pisma z wnioskiem o rezygnacji z dopłat.
Artur Kowalski
źródło - Nasz Dziennik 15 lipca  2010, Nr 163
Autor: bj
Tagi: afera hazardowa