Zatrzymać gospodynie
Treść
Polskie siatkarki już wczoraj przekonały się, że podczas mistrzostw  świata "ściany" będą gospodyniom pomagać. Oby to ich nie zdeprymowało  przed pierwszym i niezwykle ważnym spotkaniem z Japonkami. Azjatki przed  własną publicznością będą faworytkami, ale nasze panie mają zamiar  pomieszać im plany. 
Czwartkowy trening, ostatni przez  spotkaniem z Japonkami, upłynął pod znakiem chaosu i medialnego  zamieszania. Towarzyszyło mu ogromne zainteresowanie miejscowych  dziennikarzy, którzy śledzili każdy krok Polek i trenera Jerzego Matlaka  (w środę trafił na chwilę do szpitala z powodu problemów z  kręgosłupem), skrzętnie nagrywając całe zajęcia. - Zależało nam na  spokoju, by skupić się na pracy, a tymczasem wokół panował straszny  rozgardiasz. Chcieliśmy zachować w tajemnicy pewne ustawiania i  taktyczne pomysły, ale w tej sytuacji było to niemożliwe - żalił się  szkoleniowiec naszej reprezentacji. Matlak poprosił nawet dziennikarzy,  by przestali filmować, ale ci zasłonili się wytycznymi z "góry", czyli  światowej federacji. Kiedy jednak trening rozpoczęły Japonki, kamery  nagle zostały wyłączone. Jak widać, zasady wszystkich nie dotyczą, ale  ostatnie wielkie siatkarskie imprezy upływają pod znakiem bardziej lub  mniej oficjalnej pomocy dla gospodarzy. Nikogo to już zatem nie dziwi,  oby tylko dziś na parkiecie nie wydarzyło się nic, co wpłynęłoby na  wynik pojedynku. Polki najprawdopodobniej rozpoczną go w składzie:  Milena Sadurek, Katarzyna Gajgał, Agnieszka Bednarek-Kasza, Małgorzata  Glinka-Mogentale, Anna Werblińska, Joanna Kaczor i Mariola Zenik  (libero). - Każde spotkanie jest ważne, pierwsze, do tego z gospodarzem,  szczególnie - przyznał Matlak, który faworytek turnieju upatruje w  Brazylijkach. Swym podopiecznym stara się zaoszczędzić presji,  przyznając, że za sukces uzna miejsce w ósemce. Także same zawodniczki  mówią, że przede wszystkim chcą dać z siebie wszystko. - Mam nadzieję,  że jeśli zostawimy na boisku serce, kibice to docenią niezależnie od  wyniku - powiedziała Gajgał. I ona, i koleżanki po cichu marzą jednak o  czymś więcej. Medalu.
Piotr Skrobisz 
Nasz Dziennik 2010-10-29
Autor: jc